środa, 4 września 2013

Powrót i nowe początki?

Uch... nie było mnie tu przez osiem miesięcy. Powinnam się wytłumaczyć, ale... ale nie będę tego robić. 
Mam dla was coś co powstaje w mojej głowie i jest stworzone tylko i wyłącznie przeze mnie czyli opowiadanie. Wspomniałam o nim w kwietniu zeszłego roku, niedługo potem miałam je zacząć pisać... i to niedługo następuje teraz, po ponad roku, we wrześniu 2013. Póki co wstawiam tutaj prolog, ale całe opowiadanie będzie publikowane na osobnym blogu, który aktualnie jest w budowie. Jak tylko uznam, że jest gotowy to podam tutaj link. Na razie jednak tego nie zrobię, bo jeszcze trochę pracy mnie czeka, a nawet konkretnej wizji bloga w głowie nie posiadam. Za to mam cały plan na opowiadanie. W kiepskim momencie zaczynam pisanie, już niedługo rozpocznie się rok akademicki, a ja się biorę za pisanie opowiadania, ale... czuję wewnętrzną potrzebę spisania swoich myśli, żeby nie skupiać uwagi tylko i wyłącznie na problemach życia codziennego.
Coś niecoś o opowiadaniu... za dużo nie powiem, wszystko będzie na właściwym blogu, ale teraz jedynie powiem, że opowiadanie jest w realiach polskich (tak, wiem, takie opowiadania już są w sieci, nie jestem oryginalna). W końcu fajnie się czyta coś co "dzieje się" na wyciągnięcie ręki. No, ale ja tu pitu pitu, a czas na prolog! 
Rozpisywać się będę na blogu z opowiadaniem, a teraz serdecznie zapraszam na prolog do opowiadania pod tytułem "Droga bez powrotu" i nie, fabuła nie ma nic wspólnego z filmami pod tym samym tytułem, jednakże w jakimś stopniu te produkcje mnie "natchnęły". Przynajmniej tytuł nie jest jakiś z dupy i pasuje do całości. Choć raz! ;)
Błędy zapewne są, ale prolog zapewne jeszcze nie raz będzie sprawdzany i/lub modyfikowany, więc proszę o wybaczenie. Miłego czytania!
Oczywiście pisania ficków nie porzucę, na pewno coś niedługo napiszę... 
Mam tylko nadzieję, że ktoś to przeczyta :x

Prolog
Deszcz lał się z nieba strumieniami, bębniąc w karoserię i szyby samochodu jadącego przez ciemny las. Droga była ledwo widoczna przez strugi wody, a kierowca nic sobie z tego nie robiąc jechał zdecydowanie za szybko. Radio grało głośno zagłuszające odgłosy szalejącej burzy wokół, błyskawice przecinały niebo rozświetlając drogę. Samochód podskakiwał na nierównościach jezdni rzucając światło reflektorów raz dalej, raz bliżej. Chłopak zmrużył oczy zwalniając na zakręcie po czym znowuż przyśpieszył, silnik zawył groźnie, a strzałka na prędkościomierzu przesuwała się w szybkim tempie w górę wskazując kolejne cyfry. W oddali piorun uderzył w drzewo, przerażający huk rozniósł się echem po lesie, ale młody mężczyzna tego nie usłyszał. Wpatrywał się intensywnie w drogę w głowie mając tylko jedną myśl: zdradził mnie. Nie mógł tego zrozumieć, jak on mógł to zrobić tak po prostu bez wyrzutów sumienia. Może nie miał serca? Może nigdy go nie kochał skoro bezlitośnie zawiódł? Nie wierzył, że to jest jakieś nieporozumienie, plotka. Doskonale znał swojego chłopaka, wiedział o jego przewinieniach w przeszłości, ale jednak… jednak dał im szansę. I wszystko było w porządku przez pięć lat.
Pięć cholernie długich lat.
Pięć lat wzlotów i upadków.
Pięć lat uśmiechów i złości.
Pięć lat wspólnego życia.
Pięć lat dotyku.
Pięć lat pocałunków.
Pięć lat miłości...
A on zaprzepaścił to wszystko pieprząc się na boku z jakimś chłopaczkiem. I nawet nie miał odwagi się przyznać! Zapewne Maks nigdy by się nie dowiedział o zdradzie swojego ukochanego gdyby nie młodsza siostra zdrajcy, która nie pochwalała zachowania swojego brata i bez wahania go wydała. Brunet w pierwszej chwili nie wiedział czy ona żartuje czy mówi prawdę, ale znał swojego chłopaka – byłego już – wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć… wiedzieć, że on naprawdę to zrobił.
Kolejne błyskawice jedna za drugą przecięły wręcz czarne niebo.
Zacisnął wargi czując ogarniającą go wściekłość, czuł, że jeśli zaraz nie dojedzie na miejsce to wybuchnie od nadmiaru negatywnych emocji kłębiących się w jego ciele. Nie pragnął niczego innego, jak dorwać tego zdradliwego gnojka i tak go poturbować, że do końca życia tego nie zapomni.
Warcząc pod nosem zahamował widząc przed sobą samochód, jadący z odpowiednią prędkością przy tak tragicznej pogodzie. Stan asfaltu też zostawiał wiele do życzenia. Jechał w końcu bocznymi drogami, bo przejechać do Poznania przez odcinek między Obornikami, a granicami miasta w chociażby zgodnie z przepisami, jest po prostu niemożliwe. No chyba, że w ślimaczym tempie, a Maks nie miał siły ani ochoty czekać. Musiał dotrzeć do Poznaniu już, teraz, natychmiast. Wracał aż ze Szczecina, a przed wyjazdem miał dziwne przeczucia, że stanie się coś złego, ale nigdy nie spodziewałby się tak niespodziewanego ciosu. Przecież tak dobrze im się układało, a teraz wszystko legło w gruzach przez to, że Damian nie potrafił utrzymać swojego penisa w spodniach.
Chłopak wcisnął klakson ze złością klnąc pod nosem kiedy kierowca przed nim nie przyspieszył ani trochę. Zaciskając dłonie na kierownicy zmienił gwałtownie pas jazdy na przeciwny i przyspieszył wyprzedzając wolno jadące seicento. Przerażony kierowca małego samochodu aż zwolnił niedowierzając temu co właśnie było dane mu zobaczyć i westchnął ciężko nie potrafiąc zrozumieć lekkomyślności ludzi.
Chłopak odgarnął swoje brązowe włosy z czoła zerkając na zegar umieszczony w tablicy rozdzielczej; dochodziła dwudziesta trzecia. Jechał już od kilku godzin i mimo, że od momentu wyjazdu był tak samo wściekły jak w tej chwili to zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać tym bardziej, że był od piątej rano na nogach i załatwiał sprawy rodzinne. Początkowo Damian miał jechać z nim by mu pomóc, ale później nagle coś mu wyskoczyło i Maksymilian doskonale wiedział, że to nie było nagle a zaplanowane. Ten skurwiel planował to odkąd dowiedział się o wyjeździe Maksa z miasta. No pewnie, droga wolna skoro jego chłopak miał być kilkaset kilometrów dalej i teoretycznie o niczym miał się nie dowiedzieć, a jednak… jednak dowiedział i mimo, że pękło mu serce i miał ochotę zaszyć się w jakimś ciemnym, ponurym miejscu w samotności to musiał wygarnąć skurczybykowi wszystko co mu leżało na wątrobie.
Zawsze był twardy, tego nauczyło go życie, dopiero kiedy poznał Damiana jego serce zmiękło na tyle by wpuścić go do środka. Damian rozgrzał jego uczucia, pokazując zupełnie inny świat dzięki któremu Maks czuł się jakby stąpał po chmurach, a teraz… teraz spadł i upadek był bardzo bolesny. Wręcz rozrywający jego ciało na kawałeczki. Serce pękło i Maksymilian wiedział, że już nigdy, ale to nigdy nie pozwoli by ktoś zbliżył się do niego tak blisko by mógł go zranić. Koniec z tym. Seks seksem. Ale żadnych uczuć. Żadnych!
Deszcz lał coraz mocniej utrudniając widoczność, a samochód nie zwalniał gnając cały czas za szybko. Brunet zmrużył swoje ciemne oczy. Nienawiść przepełniała jego serce napędzając umysł w negatywnych myślach. Oczami wyobraźni widział niewdzięcznego zdrajcę, któremu narobi troszkę siniaków i zadraśnięć, wybije parę zębów, przestawi parę kosteczek…
Nagle przednie koło samochodu wpadło w wyrwę w jezdni, pojazdem zarzuciło, wszystko działo się tak szybko, że brunet nie zdążył zareagować.
Zatrząsało nim gdy samochód dachował, usłyszał dźwięk gniecionej blachy w momencie uderzenia w drzewa, a później zapadła ciemność. Echem po lesie przebijając się przez odgłosy burzy rozszedł się głos prezentera radiowego proszącego o rozważność na drodze…